Czarowanie wiosny...

W kalendarzu luty a w sercu prawie wiosna. Może to objaw urlopowego szczęścia a może coraz dłuższych dni ( co miesiąc przebywa godzina dnia :)), a może jednak coraz częściej pojawiającego się w ciągu ostatnich kilku dni słońca? 
Nawet ciało domaga się ruchu i świeżego powietrza. Ach...te godziny spędzone w pracy we własnym ogrodzie na długo pozostają w pamięci i...głowa tęskni za słońcem,  wiatrem, czarnymi od ziemi rękami i zapachem zieleni. Tymczasem wkoło pojawia się wiele przedwiosennych akcentów. W sklepach łany kolorowych prymulek,  krokusów i obłędnie pachnących hiacyntów. Można sobie wiosnę zrobić w domu!
Nie jestem obojętna wobec tych wiosennych skarbów i prawie z każdej wizyty w sklepie przynoszę odrobinę szczęścia wiosennego do domu. Moja radość z tej mini wiosny w domu nie trwa oczywiście zbyt długo, bo kwiaty szybko więdną w wysokiej domowej temperaturze... ale przecież następują kolejne zakupy i kolejna prymulka lub hiacynt ląduje na moim stole lub parapecie:)

Jakoś dotrwamy do wiosny, tej właściwej, astronomicznej,  meteorologicznej i oczywiście naszej ogrodowej. Tymczasem wspomagamy oczy zdjęciami z ubiegłego sezonu. To niby nie tak dawno a jednak minął rok kalendarzowy.  W naszym ogrodzie zaszły w tym czasie przełomowe zmiany. Wspominam to co było, ale też planuję nowy przyszły sezon ogrodniczy. Od wielu dni wertuje katalogi i czasopisma ogrodnicze,  przeglądam albumy i portale tematyczne a także fora i blogi. W głowie rodzą się pomysły i koncepcje na nowe nasadzenia ale też wątpliwości co z czym posadzić, jak skomponować faktury i kolory, wielkości i żywotność roślin oraz stanowisko i glebę,  to w zasadzie podstawa ogrodniczkowania:) Planuje kompozycje donicowe,  szukam nowych mebli na taras i wyposażenia altany. Chcę być przygotowana do nowego sezonu, wiedzieć co kupić, o co zapytać w szkółce i jakie ilości roślin potrzebuję.  Tworzę listę potrzebnych nowych narzędzi ogrodniczych, wiele już się zużyło lub zepsuło,  oj było pracowicie w zeszłym sezonie:) Potrzebne będą nawozy, środki ochrony roślin i preparaty. Ot, takie przygotowania sobie uprawiam.
Czekam na ten nowy sezon jak dziecko na upragnioną zabawkę. Życzę sobie i Wam aby był udany, pięknie pachnący, pracowity i satysfakcjonujący. I najważniejsze motto dla mnie, to zaciesnic naszą więź z naturą bez zbytniego popadania w narzucone z góry przemijające trendy. Wszystko z głową i sercem:)
Dzisiaj kilka zdjęć z sezonu 2014 i bardzo pracowitej wiosny w naszym ogrodzie. 


















POZDRAWIAM
AGNIESZKA:)

Komentarze

Popularne posty