Życie w ciągłym biegu:)
...tytuł posta może Was trochę zmylić...nie będę się rozczulała nad sobą i pędzącym czasem którego ciągle na wszystko brakuje...będzie po prostu o bieganiu:)
...bo mnie ostatnio opanowało, zaraziło i na maksa wciągnęło...3-4 razy w tygodniu wkładam moje niebieskie buciki i pędzę ile potrafię, byle przed siebie i na świeżym powietrzu:) niestraszne mi deszcz ani nadmierne ciepełko...nie biję rekordów, nie ścigam się z nikim...tylko z samą sobą:)...wyznaczam trasę, i daję z siebie tyle, ile mogę...ale nigdy tak, żeby na końcu paść na łopatki i nie móc się podnieść... wiem, że z własnym ciałem i głową trzeba spokojnie, rozważnie i bez przymusu...niczego nie muszę, ale mogę...i efekty są zaskakujące...mięśnie pracują, serducho pompuje, a w głowie tony endorfin których nie znajdziecie w tabletkach:) świat od razu wydaje się lepszy a problemy łatwiejsze do rozwiązania...nawet poranne wstawanie jakieś takie łatwiejsze:)...waga też pokazuje że coś zaczyna się dziać z ciałem, bardzo pozytywnie...odchodzi w niepamięć kontuzja kolana i ból kręgosłupa!...EUFORIA! ...jednak, najważniejsze to wyśrodkowanie, bez nadmiernego przesadyzmu który niestety panoszy się w naszym wciąż zabieganym życiu....bez samozachwytu, że oto osiągnęłam jakiś zamierzony cel i co teraz? Co dalej?...czy sport w moim życiu, jakikolwiek, to tylko krótka sezonowa przygoda? Czy to styl życia? Może lans, bo przecież teraz wszyscy to robią? Czy jednak świadome dbanie o siebie, szczególnie kiedy czuje się na grzbiecie oddech nadchodzącej czwartej dziesiątki życia? Takie oto dylematy ma biegająca baba:)! Ale biegać nie przestaję i basta!
A Wy, drodzy czytelnicy i podglądacze, macie jakieś swoje doświadczenia ze sportem? Co Was motywuje do ruchu i dbania o siebie? Bardzo ciekawa opinii i doświadczeń innych osób zapraszam na kilka migawek z mojego ogrodu... nie pokażę Wam przecież starej baby biegającej z rozwianymi włosami, w obcisłych gatkach po wsi:))...
...wprawdzie teraz, kiedy piszę tego posta, leje niemiłosiernie, mam jednak kilka zdjęć z ogrodu z weekendu...kolorowe i żywe, energetyczne mam nadzieję...zauroczyły mnie piękne kolory rododendrona, kwitnący orlik ( tylko jeden! muszę się poprawić w tek kwestii zdecydowanie), wciąż stojące na baczność tulipany Queen of Night- (nie wiem co im dolega, i co biorą, ale to nie moja sprawka) i tulipany China Town - cudne, będzie ich u mnie więcej mimo że są późne ale bardzo trwałe....
...posta piszę na raty, o zgrozo! dzisiaj totalny brak czasu...jestem jednak po bieganiu i po debacie prezydenckiej...i już wiem na kogo oddam swój głos w niedzielę:)
...a na stoliku nocnym czeka na mnie ekstra książka, którą mam nadzieję wkrótce polecę wszystkim molom i nie tylko:)
...do szybkiego :) pozostawiam Was z zielonym:)
Pozdrawiam
Agnieszka :)
...bo mnie ostatnio opanowało, zaraziło i na maksa wciągnęło...3-4 razy w tygodniu wkładam moje niebieskie buciki i pędzę ile potrafię, byle przed siebie i na świeżym powietrzu:) niestraszne mi deszcz ani nadmierne ciepełko...nie biję rekordów, nie ścigam się z nikim...tylko z samą sobą:)...wyznaczam trasę, i daję z siebie tyle, ile mogę...ale nigdy tak, żeby na końcu paść na łopatki i nie móc się podnieść... wiem, że z własnym ciałem i głową trzeba spokojnie, rozważnie i bez przymusu...niczego nie muszę, ale mogę...i efekty są zaskakujące...mięśnie pracują, serducho pompuje, a w głowie tony endorfin których nie znajdziecie w tabletkach:) świat od razu wydaje się lepszy a problemy łatwiejsze do rozwiązania...nawet poranne wstawanie jakieś takie łatwiejsze:)...waga też pokazuje że coś zaczyna się dziać z ciałem, bardzo pozytywnie...odchodzi w niepamięć kontuzja kolana i ból kręgosłupa!...EUFORIA! ...jednak, najważniejsze to wyśrodkowanie, bez nadmiernego przesadyzmu który niestety panoszy się w naszym wciąż zabieganym życiu....bez samozachwytu, że oto osiągnęłam jakiś zamierzony cel i co teraz? Co dalej?...czy sport w moim życiu, jakikolwiek, to tylko krótka sezonowa przygoda? Czy to styl życia? Może lans, bo przecież teraz wszyscy to robią? Czy jednak świadome dbanie o siebie, szczególnie kiedy czuje się na grzbiecie oddech nadchodzącej czwartej dziesiątki życia? Takie oto dylematy ma biegająca baba:)! Ale biegać nie przestaję i basta!
A Wy, drodzy czytelnicy i podglądacze, macie jakieś swoje doświadczenia ze sportem? Co Was motywuje do ruchu i dbania o siebie? Bardzo ciekawa opinii i doświadczeń innych osób zapraszam na kilka migawek z mojego ogrodu... nie pokażę Wam przecież starej baby biegającej z rozwianymi włosami, w obcisłych gatkach po wsi:))...
...wprawdzie teraz, kiedy piszę tego posta, leje niemiłosiernie, mam jednak kilka zdjęć z ogrodu z weekendu...kolorowe i żywe, energetyczne mam nadzieję...zauroczyły mnie piękne kolory rododendrona, kwitnący orlik ( tylko jeden! muszę się poprawić w tek kwestii zdecydowanie), wciąż stojące na baczność tulipany Queen of Night- (nie wiem co im dolega, i co biorą, ale to nie moja sprawka) i tulipany China Town - cudne, będzie ich u mnie więcej mimo że są późne ale bardzo trwałe....
...posta piszę na raty, o zgrozo! dzisiaj totalny brak czasu...jestem jednak po bieganiu i po debacie prezydenckiej...i już wiem na kogo oddam swój głos w niedzielę:)
...a na stoliku nocnym czeka na mnie ekstra książka, którą mam nadzieję wkrótce polecę wszystkim molom i nie tylko:)
...do szybkiego :) pozostawiam Was z zielonym:)
Pozdrawiam
Agnieszka :)
Aguś, przepiękne kadry:-) Widzę też, że już możecie w pełni cieszyć się wypoczynkiem na tarasie na wygodnych fotelach:-) Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuń...niestety pogoda nie pozwala na dłuższe posiedzenie na tarasie:(...czekamy na ciepłe wieczory...
Usuń...pozdrawiam:)